Wiecie co? Podsumowałem swoje życie.
Wniosek jest jeden – w Polsce NIE TRZEBA nic umieć! Niepotrzebnie ukończyłem Politechnikę Warszawską.
Powinienem, zaraz po podstawówce, PERFEKCYJNIE NAUCZYĆ SIĘ CO NAJMNIEJ PIĘCIU "CYWILIZOWANYCH" JĘZYKÓW OBCYCH.
I nic więcej. Bez tej głupiej matury i studiów, co kosztowało mnie sporo nerwów i niewiele mi dało!
Niestety, w roku 1961 nie znałem dziejowej zasady, która zawsze obowiązuje – „POLSKA ŻEBRAKIEM ŚWIATA”, a przede wszystkim „POLSKA ŻEBRAKIEM EUROPY”!
A skoro tak jest, to wypada posługiwać się językiem ŻEBRO-DAWCY, a nie ŻEBRO-BIORCY. Mogłem to prosto zrealizować…
Wszak przeciętny Polak posiada "niepełną znajomość jednego języka". Miałbym ogromną przewagę nad resztą narodu!
Dziś byłbym bogatym człowiekiem i miał zwiedzony kawał świata!
Jaki ja byłem głupi…
Ilustracja: Internet.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz