sobota, 13 lutego 2016

30. VANGELISPOL

Pamiętam, w latach osiemdziesiątych, w schyłkowym okresie komunizmu, słuchałem Wieczorów Płytowych, nadawanych późną nocą przez Polskie Radio. Używałem słuchawek, jako że mieszkaliśmy z żoną i malutką wówczas córeczką w jednopokojowym mieszkaniu.
 

Słuchając muzyki z nadawanej płyty PRIVATE COLLECTION i ogólnie będąc wielbicielem kompozycji Vangelisa, nasunęła mi się poniższa, porównawcza refleksja natury kontr-kulturowej.
Wówczas powstał poniższy wiersz. Wiersz napisany jeszcze przed rokiem 1989.

Nawiasem mówiąc, zamieszczony na tej płycie utwór POLONAISE jest pięknym, muzycznym odniesieniem samego Vangelisa dotyczącym wprowadzenia stanu wojennego w Polsce.
Dla porządku dodam, że DUŻE LITERY w wierszu oznaczają nawiązania do tytułów dzieł tego kompozytora.


Kiedy masowy słuchacz śpi, księżyca z nieba zwisa misa,
ja przez słuchawki swe hi-fi, słucham muzyki Vangelisa.

Śpi murarz – wczesnym wstaje rankiem, przez sen wydala woń „patyka”*).
Księżyc zagląda przez firankę, w księżycu dźwięczy ANTARKTYKA.

I hydraulik mocno chrapie, żadne problemy go nie gryzą,
że po naprawie dalej kapie – wąziutki jego jest HORYZONT.

Kucharka się przewraca na bok, co straszną za dnia bywa zdzirą.
Dwa kilo skradła z kuchni schabu, lecz nie zje schabu PAN CAIRO.

Późna godzina, cisza wokół, pawik ubarwia śniegu biel,
pijaczek leży gdzieś w rynsztoku – HEAVEN przeżywa on, czy HELL?

W łóżeczkach leżą towarzysze, niejeden srodze zadumany:
czy „cham” się przez „ha”, czy „ce-ha” pisze – myśli OGNISTE mkną RYDWANY.

Śpiewa srebrzysty Jon do ucha, a ja Wam wreszcie prawdę powiem
 
nikt nie namówi mnie, by słuchać polskiej muzyki rozrywkowej!

Kiedym ten wiersz już był napisał, refleksja naszła mnie znienacka

jak piękny świat u Vangelisa,
jak rzeczywistość tu prostacka!

Czy piękno duszy i wrażliwość, czy też prymityw nas zalewa?
Wszak taki jest narodu żywot, jakie ten naród pieśni śpiewa!


*) „Patyk” – ówczesne bardzo tanie wino, tzw. „patykiem pisane”, z uwagi na grafikę etykiety na butelce. Produkowane w Polsce i przeznaczone do masowej konsumpcji przez klasę robotniczą PRL.

sobota, 6 lutego 2016

29. DEMOKRACJA

Poniższy wiersz nie może odnosić się do polskiego parlamentu, choćby dlatego, że w Polsce nigdy nie wykorzystywano osłów do transportu osobowego.

Czasem, gdy ktoś kogoś czeka,
a spóźnienia pora wzrosła,
wtedy chodzi i narzeka:
– ani osła, ani posła!

Bo dawnymi bardzo czasy
parlamenty też działały
i wybrane z ludu asy,
miast limuzyn – osły miały.

I bywało, że gdy w drodze,
osłem posła misja niosła,
opozycja wściekła srodze
dopadała z osłem posła.

W przedwiekowej demokracji
opozycji tej członkowie,
gdy nie uznał poseł racji,
wnet skracali go o głowę.

Taki to był ten pluralizm,
demokracji podmiot święty –
postulaty przedkładali –
nie – to łeb poselski ścięty.

W parlamencie zaś w tym czasie
niepokoju fala rosła.
Patrzą wszyscy w dal po trasie –
ani osła, ani posła.

Lecz odbyła się daleko
separacja głowy posła.
Opozycja była eko –
przeto nie krzywdzili osła.

Zatem osioł gnał zawzięcie,
w sejmie żłób, a w nim wyżera,
więc się zjawiał w parlamencie
później i bez swego pasażera.

A marszałek parlamentu,
gdy pustego ujrzał osła,
bez zbytniego już zamętu,
wnet usprawiedliwiał posła.

Pan marszałek zaraz potem,
już nie mając swego posła,
by zapełnić pusty fotel
sadzał na to miejsce osła.

I tak demokracja działa,
cel, ogólnie może wzniosły,
będziesz miał narodzie wała,
bo miast posłów – same osły!