piątek, 6 listopada 2015

18. CONCERTO GROSSO

Zapraszam Was Drodzy Czytelnicy na koncert polskiej muzyki rockowej. Był to koncert nad koncerty.

Oto foto i notatka dziennikarska:



Już wszystko wiadomo.

Swoją drogą ciekawe, czy organy ścigania okazały się na tyle „muzykalne”, że zainteresowały się „użyciem niewłaściwego instrumentu” i jego fałszywym brzmieniem.

Jeżeli ktoś dociekliwy chciałby zobaczyć również to, co niewidoczne, odsyłam do Biblioteki Narodowej, gdzie na pewno można znaleźć archiwalny egzemplarz znanego tygodnika „NIE”, nr 32/95. Obiekt prezentuje się tam w pełnej krasie. Atoli od razu uprzedzam, że elementy tu niewidoczne, nie odbiegają urodą od reszty prezentowanego body.

Cóż Drodzy Rodacy – przyznacie, że Konkurs Szopenowski to pikuś przy wydarzeniach muzycznych tej klasy!

Tak sobie myślę, że prawdziwą kulturę narodu, jego duchowość i wrażliwość intelektualną, ocenia się, w dużym stopniu biorąc pod uwagę kulturę masową, popularną, czyli pop-kulturę.

Faktem jest, że jednostkowi przedstawiciele każdego narodu mogą mieć osiągnięcia intelektualne na skalę światową. Nawet młodzi ludzie z krajów bardzo zacofanych, lub wręcz z przysłowiowej głębi dżungli, gdy połkną bakcyla nauki i ciekawości otaczającego ich świata, mogą osiągać wielkie sukcesy. Jednak często są to sukcesy w hermetycznych dziedzinach, np. specjalistycznych badaniach naukowych czy w wyrafinowanych dziedzinach sztuki. I owszem, to przynosi ich ojczyznom chwałę, aczkolwiek mało kto o tej chwale wie, tę chwałę rozumie i potrafi docenić.

Dlatego skupiam się na poziomie kultury masowej. W końcu po tym najszybciej ocenia nas reszta świata.

Obserwując polskie dokonania w dziedzinie muzyki pop, czyli rozrywkowej, to od lat pięćdziesiątych, czyli od słynnej „Diany” Paula Anki w wykonaniu wokalisty Bogusława Wyrobka (nazwisko stosowne do poziomu wykonywanego dzieła), niewiele zmieniło się.

Chociaż wówczas rodzima, nieporadna i kiczowata polska „Diana” przyjmowana była z niekłamanym sentymentem. Oto po nastaniu Gomułkowskiej odwilży, były to pierwsze powiewy zachodniej kultury w Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej. Język angielski Bogusława Wyrobka był na poziomie szkolnej lekcji tegoż języka. Ale wtedy ważne było, że ta „Diana” jest już w Polsce, że przebiła się przez „żelazną kurtynę”, i że już wolno było polskiemu zespołowi ją zaśpiewać.

Obecnie polskie pop-brzmienia zmieniły się o tyle, że pojawiły się zachodnie elektroniczne instrumenty muzyczne. Ale kompletne beztalencie oraz brak podstawowej kultury muzycznej i estetyki brzmień trwa nadal. Knajackie głosiki, prostacka dykcja i takaż wymowa. Lub też, co najczęściej, zwykła miernota.

Jak piękne są wiersze Agnieszki Osieckiej przekonałem się dopiero czytając tomik jej wierszy. Pomimo, że znałem te teksty z polskich żałosnych śpiewanek, podczas ich samodzielnego czytania grała mi zupełnie inna muzyka. Muzyka bardzo szlachetna i piękna.

Cóż, nic innego nam nie pozostaje jak delektować się rodzimymi „gwiazdami” pop, w tym maszerującym milowymi krokami ku wielkiemu sukcesowi i absolutnej dominacji, stylem disco-polo. I tu następuje absolutny kres naszych polskich ambicji i możliwości muzycznych.


Wspaniała, nieżyjąca już Anna German, o fascynującej wręcz barwie głosu, śpiewała naiwne piosneczki, gdyż otoczona była muzykantami rzemieślnikami. Niemcy czy Brytyjczycy doskonale wiedzieliby jak takiemu głosowi zapewnić godną muzyczną oprawę. I mogła to być polska Enya! Niestety możliwości tego fantastycznego brzmienia zostały pogrzebane jeszcze za życia Anny German. Technika pozwalała już wówczas na sporządzanie ciekawych, pięknych i nietuzinkowych interpretacji. Wspomnianym już polskim rzemieślnikom zbrakło jednak polotu…

Owszem, trochę słuchamy muzyki Vangelisa, Ennio Morricone czy Wojciecha Kilara. Ale mało kto, nawet ze środowisk muzycznych, zna nazwiska takich ludzi muzyki jak Carl Jenkins, czy Steve Hackett, jako kompozytor muzyki symfonicznej. Warto, by do naszych profesjonalnych muzyków wreszcie dotarło, że nowoczesna muzyka, ta stricte symfoniczna, to nie tylko „Warszawska Jesień”, ale też inne piękne, porywające brzmienia, całkowicie odbiegające od odwiecznych muzycznych schematów. W cywilizowanym świecie tego słuchają.

Proponuję też wysłuchać na You Tube „The Beatles Concerto”. Jest to w pewnym sensie bardzo pięknie opracowany pastisz. Jest to koncert w typowym układzie stylu romantycznego, oparty na melodiach Beatlesów. Wplecione są tam też fragmenty muzyki Szopena. Wszystko tworzy bardzo piękną całość. Oczywiście w żaden sposób nie świadczy to o Szopenie, bo ten jest nienaruszalny, natomiast świadczy to dobitnie o geniuszu Beatlesów.

I taka to u nas kultura muzyczna – masowa i nie tylko ta masowa. Podczas, gdy gdzie indziej przedstawicielami kultury masowej były takie legendy jak wymienieni już The Beatles, ale także Abba, Elvis Presley, Freddie Mercury i wielu innych.


Kiedyś, w stanie wojennym, jakiś politruk w TV, oświadczył – po co nam „Paryska Kultura”, mamy swoją!
Chodziło tu o poważne polskie wydawnictwo emigracyjne, gdzie publikowana była zakazana literatura autorów ze wszystkich państw komunistycznych, z autorami z ówczesnego Związku Radzieckiego włącznie. Wspomniany politruk użył tu odniesienia do nazwy wydawnictwa.


Oj mamy, qrwa, mamy tę swoja qlturę…

No i właśnie to jest do okazania, jak na wstępie.

Gdzie nieładne narodu śpiewanie,
taka reszta mu losu się stanie…


I staje się…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz