piątek, 17 marca 2017

46. MOMENTY

– Fajny film wczoraj widziałem!
– Momenty były?
– A jak…

Tak zaczynała się rozmowa dwóch czołowych aktorów, Andrzeja Zaorskiego i Mariana Kociniaka, w magazynie
60 minut na godzinę, nadawanym w latach 80., w III Programie Polskiego Radia. Skecze miały wspólny tytuł „Paramount Pictures” i były to błyskotliwie dowcipne pseudorecenzje filmów.

Dziś też tak powinienem zacząć.

Oto widziałem w internecie szczególny film – taki, w którym
momenty stanowią meritum. W internecie pełno jest podobnych „dzieł”. Toteż mohery i inne świętoszki uważają internet i komputery za diabelski wynalazek i ostro je potępiają.

Oto na początku wspomnianego filmiku widzimy typowy księżowski pokój mieszkalny. Mebelki w stylu retro, święte obrazki na ścianach, etażerka z książkami oraz ołtarzyk z Matką Boską i Chrystusem ukrzyżowanym. W kącie na fotelach, przedzielonych stoliczkiem okolicznościowym, siedzi dwóch, na oko 16-17-nastolatków. Ich miny nie wyrażają entuzjazmu odnośnie tego, co za chwilę nastąpi.

I następuje. Wkracza
ksiądz katolicki, mężczyzna około trzydziestki. Pobiera ze stojącej na stoliku szkatułki banknoty, wręcza je chłopcom, zadziera sutannę i po chwili wszyscy trzej podejmują tzw. „inne czynności…”. Klecha-płatnik, co chwila wyciąga nowe banknoty, aby zmotywować nastolatków do większej staranności podczas realizacji zlecenia. Ci ostatni pomiędzy wspomnianymi „innymi czynnościami”, na własną rękę podejmują jeszcze inne czynności – mianowicie, zorientowawszy się, gdzie wielebny trzyma kasę, gdy pochłonięty jest on bez reszty swoimi doznaniami, sami podbierają mu banknoty ze szkatułki.

Scenografia filmu wyglądała mi swojsko. Parafialne pomieszczenie mieszkalne – od razu skojarzyło mi się z Polską, do tego strój księżowski, zupełnie jak w Polsce. Wszystko to mamy obcykane, gdyż w każdej polskiej TV, przełączając kanały, nie sposób nie nadziać się na księdza i kościół.

Wracając do „innych czynności”, stanowiących treść główną obrazu, trwały one około 20 minut. Była to typowa dłużyzna, niczym w polskim filmie. Ale oglądanie filmów przez komputer ma zdecydowaną przewagę nad TV. Mianowicie zawsze można przeskoczyć każdą dłużyznę i skokami przybliżyć się do zakończenia. Tak też postąpiłem, jako że tego rodzaju „inne czynności” nie są dla mnie atrakcyjne.

Jak nietrudno się domyśleć się, gdy klecha zaspokoił swe obleśne żądze, bynajmniej nie duchowe, chłopcy wyszli uradowani, że po obrzydliwym seansie wreszcie można cieszyć się kasą.

Teraz zgadnijcie, co z kolei zrobił klecha

Oto ukląkł przed ołtarzykiem, przeżegnał się i zaczął prosić Boga o przebaczenie.

Z ostatniej sceny wynikało, że przynajmniej w swoim pojęciu, takie przebaczenie uzyskał. Widać kombinował, że skoro jest pracownikiem instytucji dotyczącej Pana Boga, przysługują mu szczególne względy, szczególne łaski. To też bardzo polska mentalność, pomimo że sam film prawdopodobnie wyprodukowany był gdzieś w Ameryce Środkowej.

Nie wiem, czy twórcy filmu zamieścili ostatnie sceny księżowskiej modlitwy dla dodania „pieprzyku”, czy też jednak chcieli wyrazić pewne przesłanie.

Dla mnie film jest jednoznaczną ilustracją zasady – możesz popełnić każde draństwo, jak pomodlisz się pod figurą, zostanie ci ono wybaczone. Świecki katolik, po każdym łajdactwie, aby uzyskać spokój ducha, musi wyspowiadać
się i otrzymać rozgrzeszenie. Katabas zaś, robiąc w branży, sam sobie to wszystko sprawnie załatwia.

Nieprawdopodobnie wygodna ta wiara katolicka!

Gdy byłem młody i naiwny, uczono mnie na religii, iż jednym z warunków odpuszczenia grzechów, jest mocne postanowienie poprawy. Jednak w kronikach kryminalnych wyczytać można, że duchowni przyłapani na zabawach z dziećmi, uprawiali ten proceder od wielu lat. I nie mają sobie nic do zarzucenia. Gdzie były wówczas owe „mocne postanowienia poprawy”?

Cholernie wygodna ta religia katolicka! Tak prosta, że aż prostacka. Wszystkim łotrom daje komfortowy spokój duszy.
Nic dziwnego, że jest tak popularna w skorumpowanej Polsce i w innych, mało ucywilizowanych krajach.


Jest to wyjątkowo NISKA KULTURA WIARY CHRZEŚCIJAŃSKIEJ.

Zakończenie będzie identyczne, jak w każdym ze wspomnianych skeczy Zaorskiego-Kociniaka, chociaż temat jest mało śmieszny –

– Ale kino, niech to…!

Ilustracja: Pasja, Dorota Nieznalska

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz