sobota, 17 czerwca 2017

54. SKOJARZEŃCY

Szanowny Panie Joachimie,

Wbrew temu, co prostaczkowie Panu wymyślają, moim zdaniem, jest Pan nieprzeciętnie inteligentnym człowiekiem. Nieprzypadkowo więc, zgodnie z zasadą niniejszego bloga, kojarzę Pana z politycznym seniorem, Mistrzem Jerzym Urbanem.

Jerzy Urban, rzecznik rządu PRL i gwiazda stanu wojennego, też jest facetem o nieprzeciętnej inteligencji. Szczególnie w czasie stanu wojennego, jak mógł, wykorzystywał swoją inteligencję. Była to gnida i parszywiec. Komunistyczny szczekacz. Urban nie obrazi się za te stwierdzenia, albowiem robi wrażenie, iż pochlebia mu, gdy tak o nim mówią.

Ale jednak i w tej robocie też trzeba prezentować pewną klasę. Urban ją miał. Pan, jako PiS-owski szczekacz, tej klasy nie ma. Pytam dlaczego, skoro oceniam, że pańskie IQ nie jest niższe od IQ Urbana. Otóż nie Pana
to wina. Decydują o tym warunki zewnętrzne, czyli te, które Pana otaczają.

Pokusiłem się zatem o analizę postaci Jerzego Urbana i postaci Pana, w kontekście współczesnych Panom warunków zewnętrznych.

Otóż Jerzy Urban miał o niebo bardziej inteligentnych zwierzchników niż Pan. Tym wygrywał.
Głupich Gomułków, na poziomie Kaczyńskich, zastąpili już wówczas Jaruzelski i Rakowski. A potrzebne były tęgie głowy! Z jednej strony trzeba było bowiem stawić czoła rozbestwionej „Solidarności”, która rozpanoszyła się wśród klasy robotniczej i jarała do granic mózgi inteligencji pracującej. Z drugiej zaś strony trzeba było uważać, aby nie rozsierdzić uwiędłego starczo Breżniewa.

Pan nie może niczym błysnąć, bo Prezes natychmiast Pana zgasi. Nawet, gdy Pan, po raz kolejny, wiernopoddańczo pochwali PiS, ale coś się Panu nie sklei z wypowiedzią, to Prezes Pana wypunktuje. Prezes może nie zrozumieć, nie poznać się na Pana dobrych intencjach i wywalić Pana na pysk jednym gestem paluszka. A gorszy sort tylko czeka, aby zniknęła z ekranów taka wesz, jak Pan.

W rankingu przegrywa Pan ze swoim poprzednikiem. Urban mógł był pozwolić sobie na żart, mianowicie pocieszyć Polaków, że „rząd się wyżywi”. Było to w okresie, gdy w nielicznych wówczas sklepach spożywczych panowały pustki, nie mówiąc o kartkach na większość artykułów. Mało kto poznał się na tak wyrafinowanym żarciku – ja tak.

Pan zaś, współcześnie martwił się o kanapki dla Tuska. Nie bój Pan bidy – Tusk też się wyżywi! Żałosne! Co za skala porównania! Teraz wszędzie jest tyle żarcia, że handlarze nie chcą katolickich wolnych niedziel. Muszą bowiem wszystko to w tempie pędzlować, zanim im się zaśmierdzi.

Wygłasza Pan, gładkie, populistyczne ciemnoty, a Pana „mowa ciała” oraz mina wskazują, że sam Pan w to nie wierzy. Na Boga, poćwicz Pan przed lustrem trochę „body language”, coby być bardziej przekonującym.
Zakłada Pan, że „ciemny lud kupi” (jak zwykł mawiać pański koleś) Pana prymitywne objawienia.

Tak zapodam, na marginesie – dalibóg, podejmij Pan czasem wyzwanie i powiedz Pan coś na użytek elit umysłowych, a nie tylko rządowych. Wszak jest tu przepaść intelektualna. Powiedz Pan coś tak zręcznie, żeby elity rządowe nie skumały. Toż to po ryjach widać, że te elity rządowe prezentują się jak dawna władza robotniczo-chłopska w pełni rozkwitu.
Może więc dobrze by to Panu wyszło…
Tyle, że nie wiem, czy na dobre by to Panu wyszło. Co powie Prezes, gdy dworaki wytłumaczą mu pańskie alegorie?
Internauci też nie zajarzą. Wyszydzą i jeszcze Panu naubliżają. Wszak tępaków ci u nas nie brakuje po obu stronach sceny politycznej.
Obciach!

Nowe czasy – nowe wyzwania. Teraz jest ten cały internet. Telefonii komórkowej już nie da się tak prosto wyłączyć, jak dawną, przewodową. Gorszy sort komunikuje się i nakręca przeciwko dobrym zmianom.
Zaiste, trudną masz Pan sytuację. Trudniejszą niż Jerzy Urban AD 1981.

W dodatku, jak już kiedyś wspomniałem, Pana imię jest zdecydowanie gorszego sortu. Nie Pan je wybierał, ale dowodzi ono, że w rodzinie drzemią
tradycje germańskie. Toteż niezwłocznie zmieniłbym na Zenon. Można sądownie. Dobrze by brzmiało – Zenon B. – swojacko, bardzo polsko.
Pańskie nazwisko też jest szemrane. Czytałem tekst, gdzie jakiś wrogi Panu palant wywodził, iż jakoby pańskie prawdziwe nazwisko brzmiało Brudner. Chyba się za dużo
Stawki naoglądał. Tam wprawdzie był Bruner, ale widać Brudnermu bardziej do Pana pasowało.
Cóż proszę Pana
takie czasy przyszły – pokaż mi człowieka, a udowodnię mu dziadka z Wermachtu!

A Jaro-
Naczelniak siedzi w swojej kapciorze i punktuje swoich pachołków – obserwuje i punktuje…
Chociaż, nawiasem mówiąc,
Prezes nie zdaje sobie sprawy (a może i zdaje?), że przy Panu ogólnie prezentuje się nader nikczemnie. Miernie i mizernie pod wszelkimi względami. Dlatego też pańskie oracje na temat jego wielkości i świetności jawią się groteskowo.

Jednakowoż, ja na swój sposób Pana podziwiam. Podobnie także, na swój sposób, fascynował mnie Jerzy Urban. Więc może mam pomysł.

Urban pędzluje gazetkę NIE. Pisemko, niegdyś z błyskotliwym jajcem, od dawna już kanał. Toteż mam dla Pana propozycję. Urban ma 84, Kaczor na stolcu też nie wieczysty. Przyjdzie pora, gdy Bóg Wszechmogący powoła Urbana do rozliczenia. Przyjdzie też pora, gdy Wicher Dziejów skutecznie wymiecie PiS na śmietnik.
Pan wówczas wykupi pismo NIE.
Ma Pan przebogaty materiał. Na początek wziąłbym na warsztat wszystkie przemówienia PiS-owskich dygnitarzy. Umiejętnie je podrasować i będą niczym numerki kabaretowe.
Wszak „Ucho Prezesa” chwalebnie zapoczątkowało ten kierunek.
A z czasem będą przychodzić do rządzenia następni idioci i satyryczne pisemko zawsze będzie potrzebne.
Byłbym pierwszym Pana czytelnikiem.

Kłania się, z poważaniem i z serdecznymi wyrazami agresji i nienawiści –
skromny autor – aspirant Afiliacji Białej Róży

Zdjęcia: internet.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz