sobota, 1 lipca 2017

57. FANTAZJA WOLNOŚCIOWA

Do dziś coś nie daje mi spokoju. I może to pytanie zabrzmi dziwnie, ale należy je wreszcie otwarcie postawić:
Jak to możliwe, że Polacy, którzy tak genialnie rozegrali upadek komunizmu i transformację ustrojową, do dziś nie są w stanie sobie zorganizować stabilnej i spokojnej państwowości?
W końcu ci sami Polacy!

Na początek trochę historii –
Na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, antykomunistyczna opozycja postępowała niezwykle zręcznie. Jako pierwsza pojawiła się koncepcja utworzenia wolnych związków zawodowych. Powstał największy Niezależny Samorządny Związek Zawodowy „SOLIDARNOŚĆ” o zasięgu krajowym. Jednak wolne związki zawodowe o charakterze wybitnie robotniczym, tuż pod nosem władzy, która sama mianowała się robotniczą, bardzo nie podobały komunistom!

Owszem – wyglądało to jak kpina z idei tak zwanego ustroju robotniczo-chłopskiego.

Bardzo nie podobało się to władzy komunistycznej. Zagroziła nam też „bratnia pomoc” ze strony wszystkich komunistycznych krajów ościennych.
I tak:
„MATECZKA ROSJA”, jeszcze breżniewowska, rzecz oczywista, była gotowa do niesienia „bratniej pomocy zbrojnej zaprzyjaźnionym klasom robotniczym” państw satelickich, w tym polskiej klasie robotniczej.
W tak zwanej NIEMIECKIEJ REPUBLICE DEMOKRATYCZNEJ, niejeden dawny gorliwy hitlerowiec, który „odkupił swe winy” podlizywaniem się komunistom, po cichu marzył, aby raz jeszcze przeżyć wzniosłą chwilę, stawiając zwycięską stopę na ziemiach polskich.
Wreszcie z kolei, Bracia CZESI I SŁOWACY, radzi byli okazać nam „wdzięczność”, za rok 1968…

Jednakowoż, w roku 1981, wszystko skończyło się „tylko” naszym lokalnym stanem wojennym.

Do roku 1989 niewiele działo się. Panowała powszechna bieda, galopująca inflacja i ogólna beznadzieja. Większość artykułów sprzedawano na kartki. Nawet agresywną propagandę mającą na celu wykazywanie wyższości ustroju socjalistycznego nad kapitalistycznym, władze komunistyczne wyciszały.

W tym samym czasie sporo jednak działo się w samej Rosji. Sytuacja z wolna dojrzewała – na najwyższych szczeblach władzy trup słał się gęsto, niczym w amerykańskim westernie. Mam na myśli kolejnych „szeryfów” Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego, wyziewających ducha, jeden po drugim. W 1985 roku do władzy doszedł Michaił Gorbaczow, który rozpoczął swoją słynną „pierestrojkę”. Dla nas najciekawsze zaczęło się w roku 1989, gdy tenże Gorbaczow, nie pozostawił wątpliwości, że polscy towarzysze, z dalszą ewentualną „budową socjalizmu” muszą radzić sobie sami.

Oznaczało to koniec komunizmu i radzieckiej okupacji. Polska Zjednoczona Partia Robotnicza, straciwszy wieloletniego protektora, musiała zgodzić się na daleko idące ustępstwa. W tym na oddanie części władzy w ręce opozycji i zorganizowanie Konferencji Okrągłego Stołu.
Tak zwane „wolne związki zawodowe” przetrwały w podziemiu do roku 1989, do Konferencji Okrągłego Stołu, która to konferencja również była genialnym rozwiązaniem. Oto transformacja ustrojowa odbyła się całkowicie pokojowo, bez żadnej rozróby w naszym polskim stylu. W dodatku Konferencja ta otworzyła drogę do pozbycia się rosyjskich wojsk okupacyjnych z całej Europy środkowo wschodniej.

Trzeba zaznaczyć, iż sam schyłek lat osiemdziesiątych, był to czas mocno niepewny. Dzięki Gorbaczowowi zarysował się koniec komunizmu, ale w nieprzewidywalnej Rosji, w każdej chwili, mógł nastąpić nagły zwrot wstecz. Któregoś dnia Rosjanie mogli wywalić znienacka i na zbity pysk, samego Gorbaczowa wraz z jego pierestrojką, zastępując go jakimś Żyrynowsko-podobnym. Nowy rosyjski władca, bez zmrużenia oka, ponownie wziąłby ostro za mordę wszystkie demoludy. Tak profilaktycznie. W samej Polsce zaś, dla przykładu i za „szczególne zasługi”, urządziłby krwawą jatkę. Cały zaś skład Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, z Generałem Jaruzelskim na czele, wyjechałby do Rosji i wszelaki słuch by po nich zaginął.
Rosja wówczas miała w podległych sobie państwach satelickich, rozmieszczone wojska okupacyjne. Białoruś, Ukraina, Litwa, Łotwa, Estonia i jeszcze kilka innych państw, to były republiki radzieckie w granicach Związku Radzieckiego. Nad bezpośrednią granicą z Polską, Rosja zgromadziła spore siły militarne, gotowe w każdej chwili przekroczyć granicę i zaatakować Polskę.
„Odświeżony” komunizm utrwaliłby się na dalsze długie lata.

W tych warunkach ewentualne zbrojne powstanie w Polsce, co do nas jest podobne, zorganizowane w którymś momencie, na przestrzeni lat 1975-1989, byłoby kardynalnym błędem. Położyłoby kres pozytywnym przemianom w Rosji i w całej Europie Wschodniej. „Zaskarbilibyśmy” sobie międzynarodową „wdzięczność” wszystkich krajów europejskich, zachodnich i wschodnich, na czas nieokreślony, bo wszystko popsulibyśmy.
A nastroje społeczne w Polsce i w całym bloku wschodnim, były wówczas niezwykle napięte.

Na szczęście nic takiego nie nastąpiło. Z naszej strony nie było żadnych niekontrolowanych i nieodpowiedzialnych prowokacji.

Jak to zatem możliwe, że Polacy, gdy przyszedł odpowiedni czas, tak wspaniale umieli ten czas rozpoznać. Polacy umieli założyć niezależne związki i, osiem lat później, bezbłędnie i pokojowo przeprowadzić transformację ustrojową?
Jak to zatem możliwe też, że ci sami Polacy, do dziś nie są w stanie zorganizować sobie spokojnej władzy i państwowości?
Polacy u siebie nic nie umieją zorganizować, począwszy od legendarnego już skupu butelek, skończywszy na powszechnym wzroście dobrobytu, sprawnej służbie zdrowia, czy rozsądnej polityce zagranicznej.
Jak więc to z nami jest?

************************************************************

Można puścić wodze fantazji. Wnioski, nie będą wprawdzie dla nas zbyt pochlebne, ale niżej opisana teoria dość wyczerpująco odpowiada na to pytanie. Opisane niżej sytuacje są prawdziwe lub fikcyjne, autor nie posiada żadnych dowodów, że istotnie tak było. Po prostu mogło tak być.

Otóż w pewnym momencie, nie u nas, lecz na Zachodzie, została opracowana dokładna strategia obalenia komunizmu. Oczywiście zaczęto o tym myśleć, prawdopodobnie już latach siedemdziesiątych, gdy pojawiły się pierwsze, jeszcze niemal niewidoczne rysy na monolitycznym cielsku państwa radzieckiego. Panował tam wówczas stary i niedołężny Breżniew. Postępująca frustracja narastała nie tylko w państwach podbitych, ale i na wyższych szczeblach władzy w samej Rosji.
O wszystkim tym, odpowiednie wywiady, na bieżąco, informowały rządy wolnych państw Europy Zachodniej i USA. Były to wywiady tychże państw, współpracujące z CIA, oraz cicha, lecz bardzo skuteczna dyplomacja watykańska.

Autorem wspomnianej strategii, początkowo był znienawidzony przez komunistów, prezydent USA Ronald Reagan. Wtórowała mu Żelazna Dama, Premier Wielkiej Brytanii Pani Margaret Thatcher. Odegrała tu bardzo znaczącą rolę.

Pierwszym etapem strategii był wybór Polaka na tron papieski w 1978 roku. Potrzebny był wyjątkowo inteligentny i dobrze znający komunizm, przywódca Kościoła Katolickiego. Kardynał Wojtyła okazał się najbardziej odpowiedni.

Drugim, dającym się wyróżnić etapem było, jak wcześniej wspomniano, zorganizowanie w Polsce, w roku 1980, niezależnej opozycji, nadając jej postać związku zawodowego o nazwie „SOLIDARNOŚĆ”. To zdecydowanie lepiej wyglądało i dawało większe szanse, nawet legalnego działania. Wszak miał to być tylko związek zawodowy, a w każdym kraju działają różne związki zawodowe.

Jednak polskie państwo komunistyczne było państwem totalitarnym. Państwo to decydowało o wszystkim i praktycznie, samo było jedynym wielkim pracodawcą. Formuła związku zawodowego wydawała się tu optymalna. Mimo to, w roku 1981, pod naciskiem Rosji, ogłoszono stan wojenny. To spowodowało zejście „SOLIDARNOŚCI” do podziemia.

Oczywiście przez całe lata osiemdziesiąte miała miejsce pewna niewielka pomoc finansowa zza granicy dla walczącej podziemnej Polski. Pomoc zakamuflowana, mieszcząca się w granicach typowego wspierania ruchu oporu.

I oto w roku 1989, w wyniku gorbaczowowskiej pierestrojki, nadszedł czas na trzeci, najważniejszy etap strategii obalania komunizmu.
W tym momencie na Zachodzie w ruch poszły gigantyczne pieniądze dla Polski. Już nie z obywatelskich datków ani z różnych fundacji, ale z rezerw budżetowych zachodnich mocarstw.

Rodzi się pytanie – kto też tak hojnie chciał nas finansować?
Odpowiedź jest banalnie prosta – cały bogaty, cywilizowany świat zachodni, a szczególnie państwa bezpośrednio graniczące z blokiem komunistycznym. W zamian za uniknięcie wybuchu wojny na terenie Europy. Wojny o trudnych do przewidzenia skutkach. Następował bowiem rozpad całego wschodnioeuropejskiego imperium!

Do wojny niewątpliwie doszłoby, gdyby sytuacja w Polsce lub w którymś z pozostałych krajów okupowanych, wymknęła się spod kontroli. Pomimo pozornego spokoju, atmosfera w Polsce była napięta. Ale to nie Polska stanowiła największe zagrożenie. Granica podzielonych Niemiec, to była wręcz bomba grożąca niekontrolowanym wybuchem. Agencje nie mówiły o tym wprost, ale wyczuwało się to z komentarzy zachodnich ekspertów. Karol Wojtyła i inni przywódcy zainteresowanych państw doskonale zadawali sobie z tego sprawę.

Państwa zachodnie, w szczególności te bezpośrednio sąsiadujące z blokiem komunistycznym, żyjące w spokoju i dobrobycie, gotowe były zapłacić każdą cenę za pokój w Europie. I trudno nie zgodzić się z tym stanowiskiem. Państwa zachodnie chciały uniknąć działań wojennych na bliskich terytoriach, w wyniku czego same mogły srodze ucierpieć.
Bardzo się tego obawiano w Europie Zachodniej.
Atoli szefowie rządów USA, Wielkiej Brytanii, Niemiec i innych krajów, wiedzieli, że pieniądz jest silniejszy i daleko bardziej praktyczny od karabinu. A pieniędzy mają pod dostatkiem.

Wspomniane gigantyczne pieniądze przeznaczone dla Polski, w dalszym postępowaniu podzielono, trudno powiedzieć w jakich proporcjach, na trzy główne części:

– jedna część została przekazana na prywatne konta jednej, negocjującej przy Okrągłym Stole, strony;
– druga część została przekazana na prywatne konta drugiej, negocjującej przy Okrągłym Stole, strony;
– trzecią część zaś otrzymał Narodowy Bank Polski na likwidację galopującej inflacji i umocnienie złotówki.

Istotnie, nazywając rzecz po imieniu, dwie pierwsze części były to „GIGANTYCZNE ŁAPÓWY”!
W zamian za te przeogromne pieniądze, obie negocjujące podczas posiedzenia Konferencji Okrągłego Stołu, strony, zobowiązane były nie kłócić się, tylko ściśle, w sposób niezwykle zdyscyplinowany, stosować się do poleceń zachodnich mentorów.
I czyniły to.
Słowem, Konferencja Okrągłego Stołu była sowicie opłacona i dokładnie wyreżyserowana oraz sterowana przez, jak w komunizmie nazywano – „określone koła na Zachodzie”!
Gigantyczna "USTAWKA"
, jakbyśmy to dzisiaj określili.

Ustabilizowanie polityki monetarnej, też było bezwzględnie konieczne, aby wyciszyć niepokoje społeczne na tle braków towarów w sklepach. Wprowadzona Reforma Balcerowicza, dosłownie w przeciągu dwóch miesięcy uregulowała sytuację rynkową.

W owianej do dziś tajemnicą Magdalence, odbyło się ostateczne doprecyzowanie umów Okrągłego Stołu. Dodatkowo, w jednym z postanowień, znalazły się tajne gwarancje bezkarności dla byłych komunistycznych funkcjonariuszy, co stanowiło podstawy słynnej „grubej kreski”. Przypieczętowano wszystko, a także, co oczywiste, odbyło się rozliczenie finansów. Wszystko już bez kamer i dziennikarzy.

Niemniej jednak, w ówczesnej, mocno niepewnej sytuacji międzynarodowej, tak właśnie, i dokładnie tak, należało tę arcytrudną sytuację rozegrać. Trzeba pamiętać, że był to rok 1989. Należało postępować ostrożnie, nie drażniąc nadal nieprzewidywalnej Rosji. Krytykowana dziś „gruba kreska” była wówczas całkowicie uzasadniona!

Niewielki był w tym wszystkim nasz polski wkład intelektualny. Całą tę strategię wymyśliły i zrealizowały legendarne „określone koła na Zachodzie”.

Wyjątek stanowi Czcigodna Postać Karola Wojtyły, który już jako Papież, od razu dołączył do naczelnych współtwórców strategii wyjścia z komunizmu. Natychmiast po wstąpieniu na tron papieski, dał się poznać jako mąż stanu wielkiego formatu i stał się jednym z głównych rozgrywających skomplikowaną sytuację całej ówczesnej Europy Wschodniej, na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. Jan Paweł II okazał się niezwykle zręcznym i nie popełniającym błędów politykiem. Taki Człowiek był wówczas Europie niezwykle potrzebny!
Jan Paweł II był jednym z Wielkiej Czwórki. Pozostali to: Prezydent USA Ronald Reagan, po roku 1988 George Bush, dalej – Żelazna Dama, czyli Pani Premier Wielkiej Brytanii Margaret Thatcher oraz Kanclerz Niemiec Helmut Kohl.
Nie zapominajmy, że to była rozgrywka z Rosją, światową potęgą nuklearną!
Przez cały czas Jan Paweł II był niezwykle życzliwy i oddany Polsce, pomimo iż decydowały się losy Europy, a dodatkowo, jako Papież, formalnie zarządzał kościołem światowym.
Ale to ostatnie to odrębny temat. Prawdą jest, że sam Kościół Katolicki był i jest daleki od świętości i doskonałości.

Na wielkie uznanie zasługuje również Wielka Postać Lecha Wałęsy, Przewodniczącego Związku Zawodowego „Solidarność”. Robotnik ze stoczni, wykazał nieprawdopodobną elastyczność intelektualną i zdolności mądrego Przywódcy. Oczywiście otoczony sztabem mądrych i wykształconych doradców, pozostając w stałym kontakcie ze światłym Papieżem Janem Pawłem II, niejako wziął na siebie ciężar całej międzynarodowej rozgrywki.
I wygrał!


Rychło, gdy sytuacja w Polsce, a potem w całej Europie Wschodniej ustabilizowała się, po roku dziewięćdziesiątym, Polska została uznana za region bezpieczny. Państwa zachodnie przestały interesować się Polską i sterować wydarzeniami, pozostawiając ciąg dalszy naszej własnej „pomysłowości”. Tym samym geniusz polityczny nas opuścił!
Jako naród pozostaliśmy sami, ze swoją prostacką, słowiańską mentalnością, a z drugiej strony, z autentyczną, prawdziwą wolnością. Z tą ostatnią, tak naprawdę, do dziś nie bardzo wiemy co zrobić!
Pozostaje przykre ważenie, że cała ta walka o wolność i demokrację, była tylko polską FANTAZJĄ WOLNOŚCIOWĄ...

Główne postacie transformacji, czyli obie „Wysokie Układające się Strony Okrągłego Stołu” pozostały z gigantycznymi majątkami.

I co było potem?

Dawni czołowi działacze „SOLIDARNOŚCI” stali się niezwykle bogatymi ludźmi. Pozakładali duże koncerny, pootwierali dochodowe wydawnictwa, oraz ogólnopolskie sieci rozgłośni radiowych i telewizyjnych.
Natomiast słynny, Niezależny Samorządny Związek Zawodowy „SOLIDARNOŚĆ” nigdy nie splamił się obroną praw pracowników jakiejkolwiek firmy prywatnej. A przecież po upadku komunizmu przeważająca większość firm, to były już firmy prywatne.
Autor odczuł to na własnej skórze już w roku 1992. Za domaganie się od swojego prywatnego pracodawcy wypłaty wielomiesięcznych zaległych wynagrodzeń dla pracowników, został dyscyplinarnie wyrzucony z pracy. Do dziś pracodawcy wyzyskują pracowników do granic możliwości.

Jeżeli chodzi o drugą stronę, to nie jest przypadkiem, że dawna siedziba Komitetu Centralnego, Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, błyskawicznie stała się krajowym centrum finansowo-bankowym.
Natomiast oprawcy i zbrodniarze z byłej SB pozostali bezkarni i żyją sobie dostatnio, nierzadko na wysokich stanowiskach, w przeciwieństwie do ich ofiar.

Tyle, że to już, z biegiem czasu, powinniśmy byli załatwić sami. Nie załatwiliśmy. Rozpoczęliśmy bezsensowne, naiwne i niekończące się „wojny na górze”.

Podkreślam – opisany fragment polskich dziejów, to tylko fantazja autora, nie oparta o żadne źródła, a zbudowana wyłącznie na podstawie obserwacji i logicznego kojarzenia faktów. W dodatku opisana jest w dużym skrócie i przy zastosowanych pewnych uproszczeniach.
Można autora kopnąć, wyzwać od zdrajców, można też, po zastanowieniu przyznać rację.
Na pewno znajdą się i tacy, dla których od początku wszystko to było oczywiste.

Jak się dobrze zastanowić, punkt po punkcie, powyższa teoria wyjaśnia cały ówczesny ciąg zdarzeń, z wymienioną już „grubą kreską” włącznie. Wszystko też dziwnie pasuje, także do wypadków następujących potem i aż po dzień dzisiejszy.

Pokuśmy się o motto – pecunia non olet... samo życie…

2 komentarze: