Z tego wynika, że
seks dla przyjemności, grzechem jest i to śmiertelnym (dalibóg, nie wiem co to
ma wspólnego ze śmiercią). A skoro śmiertelnym, to podlegającym ewidencji. Tak,
bo w przypadku grzechów śmiertelnych podczas spowiedzi, należy podać liczbę wykonań i
w zależności od tej liczby otrzymuje się wymiar pokuty.
Rzecz w tym, że
szczęśliwi niczego nie liczą. Z braku dotyczących mnie wiarygodnych danych
liczbowych w tym zakresie, ja przynajmniej, dawno już ze spowiedzi
zrezygnowałem.
Stojąc na
stanowisku, że Kościół Katolicki wraz z jego głównym szefem, jest nieomylny,
nasuwa się pytanie, czy nie należałoby zganić Pana Boga za taki dizajn? W
kwestii seksu, rzecz jasna. Przecież Pan Bóg miał proste alternatywne
rozwiązanie. Mógł mianowicie stworzyć wiatropylne kobiety, wówczas nie byłoby
okazji do różnych bezeceństw typu bara-bara, czy bunga-bunga. Tyle, że ojcostwo
byłoby trudniej ustalić. No, ale coś za coś.
Samotne panienki w
ciąży mogłyby mieć problemy typu – to nieprawda, proszę księdza, że jestem
rozwiązła, po prostu noc była wietrzna i nie wiem co mi przywiało…
Jednak Pan Bóg
zdecydował inaczej. Moim skromnym zdaniem chwała Mu za to, ale KK uważa
inaczej.
Otóż Pan Bóg
stworzył KOBIETĘ PIĘKNĄ JAKO KWIAT. Nic zatem dziwnego, że zawsze znajdzie się
jakowyś „robak”, chętny do zapylenia.
Kościół wrogo
traktuje akty seksualne, uważa je za coś obrzydliwego i brudnego. Wiernym
zezwala na seks tylko po zawarciu katolickiego małżeństwa. A i tu niedozwolone
są różne fantazje i seksualne fiku-miku. Ma być „po bożemu” i przy zgaszonym
świetle. Najlepiej bez niepotrzebnego orgazmu u kobiety. Z mężczyzną już jest
trudniej – bez orgazmu nie nastąpi fizyczne „zapylenie” i nie zostanie
zapoczątkowana kolejna katolicka owieczka. Ot i problem…
Generalnie,
zdecydowanie ksiądz powinien nadzorować przebieg zdarzenia pod kołdrą, np.
posługując się podręczną LED-ową latareczką (bardzo jasno świecą).
W KK istnieje
pojęcie „niepokalany”. Przeciwieństwem jest „pokalany” (np. niegodziwym
czynem). Jak dotychczas w dziejach, jedyną niepokalaną jest Matka Boska.
Oznacza to, że Chrystus miał urodzić się bez uprzedniego aktu zapłodnienia.
Jeżeli nawet zaistniałaby jakaś patologia, np. dzieworództwo, to żeby urodzić i
pozostać nadal dziewicą, Matka Boska musiałaby przejść cesarskie cięcie, a o
tym stosowne źródła nie wspominają.
My wszyscy zaś
urodziliśmy się pokalani, czyli, zdaniem kościoła, w wyniku „brudnego” seksu
naszych rodziców. Urodziliśmy się pokalani i dopiero ksiądz dobrodziej (trzecia
płeć?) wodą święconą zmył z nas ten brud podczas chrztu.
Istnieje też
określenie „zachować czystość”. Czyżby KK chodziło o to, że należy się wykąpać
przed figlami? Absolutnie nie. Oznacza to całkowite powstrzymanie się od seksu.
A kąpać się można i raz na rok, KK to nie interesuje. Owieczka śmierdząca z
brudu, ale „czysta” duchowo, to dobrze widziana owieczka.
A przecież seks,
jako zespół doznań jest czymś pięknym, naturalnym i, nie zapominajmy, danym
przez Boga, a nie przez KK. Czy naprawdę KK chce tu poprawiać Stwórcę?
W kościołach
chrześcijańskich innych wyznań, gdzie księża żenią się i mają rodziny, nie ma
tej obsesji i w ogóle tego tematu. Chociaż, jak zauważyłem, ci których znam,
poczciwi pastorowie, mają żony, niezbyt piękne i w dodatku megiery, przy
których życie to pokuta. To są dopiero męczennicy!
Cóż, nigdy nie
twierdziłem, że Panu Bogu wszystko genialnie się udało.
Ale dlaczego
właśnie seks w KK jest obwarowany takimi bezsensownymi zakazami? Czyżby księża
podświadomie czegoś zazdrościli osobom cywilnym?
Podejrzenia budzi
już sam fakt, gdy zdrowy fizycznie mężczyzna decyduje się zostać księdzem
katolickim, wiedząc o czekającej go przymusowej izolacji od kobiet. Gdy młody
mężczyzna jednak wkroczy na tę drogę, z czasem zaczynają się problemy.
Pojawia się problem
NIEDOJRZAŁOŚCI seksualnej. Jako dzieci zazwyczaj nie identyfikujemy bowiem
obiektów pożądania, chociaż silne podniecenie odczuwamy. Boy-Żeleński wszak
pisał małym Franiu „Lubił widzieć u siostrzyczki, kiedy zdejmuje spódniczki.”.
Tak jest u dzieci. Po kilku latach zaś „mu to przejdzie z wiekiem, jak
będzie dużym człowiekiem”. Siostrzyczka już wówczas nie będzie Frania
interesowała, zaś koleżanki siostrzyczki, owszem.
Gorzej, gdy ta
cecha, nie wykształci się we właściwym kierunku, wraz z dojrzewaniem młodego
mężczyzny. Innymi słowy, gdy młody człowiek nie dojrzeje prawidłowo pod
niektórymi względami, motywacja służby Bogu może być postrzegana, jako
nadrzędna. Przynajmniej tak się kandydatowi na duchownego wydaje.
Jednak naturalny
popęd seksualny tylko pozornie daje się stłumić. Wskutek przymusowej ascezy,
psychoseksualność degeneruje się i prowadzi na manowce. Z biegiem czasu zostają
wypaczone naturalne dążenia i w rezultacie duchowni katoliccy zaspokajają się
wszelkimi zastępczymi sposobami, z wykorzystywaniem dzieci włącznie. Dzieci są
wygodnymi obiektami, gdyż są naiwne, wstydliwe i dlatego stwarzają szanse, że
zgwałcone, nikomu o tym nie powiedzą. Można też założyć z prawdopodobieństwem
graniczącym z pewnością, iż wszelkiego rodzaju klasztory ojczulków i
braciszków, to tajemne siedliska homoseksualizmu. Jednocześnie samym sprawcom
często absurdalnie wydaje się, że gdy się to robi inaczej, nie z kobietami,
tylko z dziećmi, osobami niepełnosprawnymi umysłowo lub innymi mężczyznami, to
ma się wprawdzie mniejszą przyjemność, ale za to i mniejszy grzech! Coś za coś!
„Praktyczne” podejście, daje złudzenie, że nie złamało się ślubów „czystości”,
gdyż nie było to z KOBIETĄ!
Co to oznacza w
prostackim wnioskowaniu?
Ano to, że Bogu
ducha winna Kobieta jest istotą najbardziej brudną i grzeszną!
Bo nawet w
najbardziej prawym i cnotliwym mężczyźnie jest w stanie rozpalić zniewalające
żądze, po czym skłonić tego, na co dzień prawego i cnotliwego mężczyznę, do
grzechu śmiertelnego.
Bo tak Bozia
stworzyła, że w tej materii, mężczyzna najpierw działa, a potem myśli. Zatem
wszystkie kobiety uważa się za groźne i podszyte szatanem i, w konsekwencji,
godne potępienia.
Wniosek – kobiety
to „gorsi” ludzie.
Dlatego w
niektórych kulturach (Kościół Katolicki, Islam) Kobieta może istnieć, co najwyżej,
jako służebnica pańska, lub dodatek do mężczyzny. Toteż kobieta powinna być
ubrana tak, aby nie było widać jej wdzięków, czyli zasłonięta od stóp do głów.
Kościół Katolicki
twierdzi też, że kobiety, które są BITE I PONIŻANE W ZWIĄZKACH, POWINNY „NOSIĆ
SWÓJ KRZYŻ”. To wręcz woła o pomstę do Nieba! MĘSKA CIEMNOTA OBWINIA BIEDNE
KOBIETY ZA SWOJE WŁASNE SŁABOŚCI. Takie głupoty znamy z różnych religii.
Wracając do
wymienionych patologicznych seks-praktyk duchownych, rodzi się pytanie – czy
ci, co tak odrażająco postępują, przy okazji jednoznacznie osądzając kobiety i
wyznaczając im podrzędną rolę w społeczeństwie, to niby mają być ci LEPSI
LUDZIE?
No bo rzeczywiście,
do czego to podobne – przyjdzie taka na mszę w spódnicy nieco powyżej kolan i
całe świątobliwe skupienie stojących obok niej mężczyzn, w szczególności
młodzianków w wieku „poborowym”, pada ofiarą szatana!
Nikt nie jest
BEZPŁCIOWY, tak jak by to chciał widzieć Kościół Katolicki! Tylko KASTRAT JEST
W STANIE ŻYĆ ZGODNIE Z JEGO NAUKAMI.
Na chwilę odejdźmy
od seksu, by zwrócić uwagę na pewne upodobania człowieka. W każdej dziedzinie
życia można postępować tak, aby spełniona była jedynie funkcja podstawowa, ale
można też swoje działania uprzyjemniać. I tak księża katoliccy znani są z tego,
że luksusów sobie nie odmawiają. Lubią ucztować ponad miarę, chociaż do
podtrzymania funkcji życiowych wystarczy jeść mniej, co wychodzi nawet na zdrowie. Lubią jeździć mercedesami, chociaż najgrubszy nawet biskup zmieści
się do seicento (w razie potrzeby, gdy brzuch wielgachny, da się wymontować
przedni fotel pasażera). Można też przemieszczać się komunikacją publiczną.
Księża także lubią mieszkać luksusowo, w rezydencjach, chociaż wystarczyłoby
skromne mieszkanko w bloku, byle mieć dach nad głową.
To samo zjawisko
dotyczy seksu. Można, jak wspomniałem „po bożemu”, a można z kulturą i z
fantazją. Twierdzę, że w tym drugim przypadku zdrowsze dzieci się urodzą. A
przynajmniej będą miały szczęśliwe dzieciństwo. Bo seks jest urokliwy i piękny.
No i WRESZCIE…
…niespodziewanie i
przewrotnie – poczciwy, UROKLIWY SEKSIK ZEMŚCIŁ SIĘ SRODZE I OKRUTNIE na swoim
prześladowcy, czyli Kościele Katolickim, kompletnie go kompromitując.
Wierzę, że stało
się to za Zrządzeniem Bożym. Oto nastąpił wzrost świadomości społecznej, czego
chyba zawsze Bóg od nas ludzi oczekiwał, stwarzając Człowieka na obraz i
podobieństwo swoje. W dodatku nastąpiło usprawnienie przepływu informacji.
Naraz wszystkie, przez pokolenia skrywane, odrażające praktyki świątobliwych
duchownych, zaczynają masowo wychodzić na światło dzienne. Poszkodowani
przestali się wstydzić i oficjalnie wskazują palcami swoich świętoszkowatych
oprawców. Okazuje się, że duchowni wyznania rzymsko-katolickiego mają swoją
ponurą fizyczność. Z założenia żyjący w celibacie, są mimo wszystko bardzo
aktywni seksualnie. Tyle, że są oni „seksualni inaczej”. Przerażająca wręcz
jest skala, także międzynarodowa, tego zjawiska!
Toteż niejeden
ksiądz dobrodziej teraz ma problem. Sam musi iść do spowiedzi i po
rozgrzeszenie. Ale tym razem spowiednikiem już nie będzie koleś po fachu, drugi
wielebny, tak samo jak on obłudny, bo też udający niewinną cnotkę. Tym razem
spowiednikiem będzie zupełnie cywilny PROKURATOR. A potem, zupełnie cywilny
SĘDZIA od spraw karnych, zada pokutę. A tą pokutą bynajmniej nie będzie
paciorek do odklepania…
Coś drgnęło!
Postawmy w tej sytuacji niewygodne, ale logiczne pytania:
– Co warta jest cała nauka etyki
chrześcijańskiej głoszona przez tak zdemoralizowany Kościół Katolicki? Może
inne kościoły chrześcijańskie czynią to lepiej, bardziej przekonująco i
uczciwie?
– Jak rozumieć miłość bliźniego, w świetle
patologicznych kontaktów fizycznych?
– Czy taki kościół, o takim morale, jest
właściwym łącznikiem z Bogiem?
– Czy wreszcie tak skompromitowany kościół, w
ogóle powinien dalej istnieć?
– Czy nie czas na współczesną światłą
Reformację?
Ostatnie pytania:
– Czy abdykacja Benedykta XVI była bez przyczyny...?
– Czy śmierć arcybiskupa Józefa Wesołowskiego
była naturalna...?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz